wtorek, 19 czerwca 2012

Tricolore garganelli con pesto

Włoskie jedzenie zawsze poprawia mi humor... Widzicie - studiowanie jest dla ludzi wyjątkowych,a studiowanie na moim wydziale to już w ogóle. Grozi mi kryminał niedługo... nerwy mi puszczają... ale wracając do włoskiego jedzenia - "sklepowa" bazylia dogorywa już od tygodnia, więc czas ją zjeść :) Postanowiłam zrobić pesto.

Potrzebne są:

krzaczek bazylii
50 g orzeszków pinii (piniowych) lub inne, ale dużo mniej by tylko dodać orzechowego aromatu
parmezan (lub inny podobny, np.: grana padano {tu poczytasz o parmezanie i grana padano})
ząbek, dwa czosnku (w zależności od "mocy")
oliwa extra virgin
sól, pieprz do doprawienia jeśli poczujesz taką potrzebę

Na pewno istnieje jakaś mądra kolejność dodawania produktów, ale ja robię tak: wszystko poza parmezanem i oliwą do blendera, później parmezan (starty lub w kawałku w zależności od poziomu lenistwa) a na koniec powoli oliwa, myślę, że około jednej łyżki. Mieszam z makaronem - tym razem garganelli, posypuję tartym parmezanem i zasiadam do obiadu :) Mniam!











1 komentarz:

  1. Pomyślałam sobie, że zerknę co na blogu mojej nowej młodej inspiratorki no i nie żałuję. Już dzisiaj zrobię go na kolację. Nie mam w domu makaronu tricolore, ale wykorzystam resztę tagliatelle, mąż po drodze z pracy zobowiązał się kupić orzeszki pinii i jakieś dobre włoskie winko.
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń